Prowadzący program „Para w remont” Mirella i Marcin Kępczyńscy przyznają, że niewątpliwy sukces pierwszego sezonu produkcji dodał im wiatru w żagle i zmotywował do podejmowania nawet takich wyzwań, które na początku wydają się niemożliwe do zrealizowania. Metamorfozy, które przeprowadzają u swoich bohaterów, nie są powierzchowne i nie polegają jedynie na zmianie koloru ścian czy doborze gustownych dodatków. Mirella i Marcin Kępczyńscy przede wszystkim proponują takie rozwiązania, które sprawiają, że dane lokum jest bardziej funkcjonalne. Jak podkreślają, największą nagrodą za trud włożony w przygotowanie nowej odsłony danego wnętrza, jest satysfakcja bohaterów.
W drugim sezonie programu „Para w remont” zobaczymy metamorfozy ośmiu różnych pomieszczeń, na które prowadzący będą mieli tylko 3 dni i 10 tysięcy złotych. Ale dla nich to nic trudnego. Dzięki swojej wyobraźni i ogromnemu doświadczeniu wyczarują nowoczesne i funkcjonalne pomieszczenie dopasowane do potrzeb każdego z domowników.
– W kolejnym sezonie będziemy wszystkich zaskakiwać, bo nie tylko robimy takie metamorfozy, że przemalujemy ściany, tylko robimy bardzo dużo takich rozwiązań, które są ergonomiczne. W nowym sezonie często będzie taka bardzo duża zmiana funkcjonalności. Na przykład jest salon, w którym również musi być funkcja sypialni albo pokój dzieci, w którym jest jedno łóżko piętrowe, a dzieci chcą mieć dwa osobne pokoje, a nie bardzo można to podzielić. My zaproponujemy nasze rozwiązania – mówi agencji Newseria Marcin Kępczyński, prowadzący program „Para w remont”.
– Po sukcesie pierwszego sezonu chyba jesteśmy trochę pewniejsi siebie i teraz już tak się nie boimy. Dajemy z siebie wszystko, żeby bohaterowie byli szczęśliwi. Po prostu, słuchamy bardziej siebie, tego, co wiemy, że będzie dobre, i okazuje się, że bohaterowie są z tego zadowoleni i to doceniają – mówi Mirella Firchał-Kępczyńska, prowadząca program „Para w remont”.
Wyścig z czasem
Mirella i Marcin Kępczyńscy uwielbiają wnętrzarskie wyzwania. W każdym odcinku programu mają tylko trzy dni na zaprojektowanie, wyremontowanie i urządzenie wnętrza należącego do bohaterów.
– Mamy o tyle fajnie w tym naszym programie, że nie konsultujemy naszych projektów z bohaterami. My tylko wysłuchujemy ich propozycji, przemyśleń, jakichś założeń i musimy to tak spiąć wszystko i tak zaprojektować, żeby zmieścić się w określonym budżecie, w określonym czasie i żeby ci nasi bohaterowie byli zadowoleni. No i tutaj zawsze mamy taki dreszczyk emocji przed finałem, ponieważ nasi bohaterowie absolutnie nie znają projektu i nie wiedzą, jak ich wnętrze będzie wyglądało – mówi Mirella Firchał-Kępczyńska.
– Ale przede wszystkim patrzymy na człowieka, na jego charakter, zainteresowania. Jeśli to jest ktoś kolorowy, gra na bębnie, ma papużkę z klatką i żona gra na ukulele, no to nie możemy pomalować mu na biało pokoju, bo to jest w ogóle niespójne z tym człowiekiem – mówi Marcin Kępczyński.
Ryzykowny design
Mirella Firchał-Kępczyńska podkreśla jednak, że w większości przypadków ryzyko i zastosowanie niebanalnych rozwiązań się opłaca. Mimo że na początku bohaterowie są nieco zaskoczeni zmianami, to z czasem doceniają ich nowatorskie pomysły.
– To nie jest tak, że nasi bohaterowie tylko w finale są zadowoleni i cieszą się, bo tak ma wyglądać finał. Nie, my zawsze im tłumaczymy, że mają mówić i dobre rzeczy, i złe, jeśli im się coś nie podoba. I okazuje się, że mówią same dobre, a potem kamery gasną, rozstajemy się, a oni dalej do nas dzwonią czy piszą SMS-y, że jest cudownie. Ostatnio przejeżdżaliśmy nawet obok naszej bohaterki, której zrobiliśmy sypialnię z granatowym sufitem i okazuje się, że ta sypialnia nadal wygląda tak samo. Bohaterka napisała, że nigdy w życiu jej nie zmieni, bo są tak z niej zadowoleni i tak się dobrze w niej czują. I to jest dla nas nagroda za cały ten trud, za te nieprzespane noce, no, bo nie wyobrażam sobie większej – mówi Mirella Firchał-Kępczyńska.
Wartością dodaną jest to, że prowadzący sami zakasują rękawy i aktywnie uczestniczą w remontach i wyposażaniu wnętrz.
Meble od…serca
– To nie jest tak, że my jesteśmy prowadzącymi w taki sposób, że przychodzimy, prowadzimy i wychodzimy, tylko my pracujemy ręka w rękę z całą ekipą. Mnóstwo rzeczy robimy sami, w zasadzie myślę, że 80 proc. tego, co jest w programie, robimy sami. Mirella szyje, ja robię bardzo dużo rzeczy takich stolarsko-drewnianych – mówi Marcin Kępczyński.
– Poza tym jest to też jakiś sposób na zaoszczędzenie trochę naszego budżetu. Jeśli zrobimy coś sami, to wtedy więcej możemy dać naszym bohaterom, niż gdybyśmy po prostu kupili te wszystkie rzeczy – mówi Mirella Firchał-Kępczyńska.
Program „Para w remont” można oglądać na kanale HGTV.
źródło: newseria